Tajemniczy Emil

Lubuskie Fabryki Mebli w Świebodzinie

Zobacz galerię
2 Zdjęcia
Tajemniczy Emil

Lubuskie Fabryki Mebli w Świebodzinie

05-tajemniczy-Emil

Fotel Emil produkcji Lubuskich Fabryk Mebli w Świebodzinie / fot.© Miejsce Sklep

Tajemniczy Emil

Lubuskie Fabryki Mebli w Świebodzinie

05-tajemniczy-Emil2

Fotel Emil produkcji Lubuskich Fabryk Mebli w Świebodzinie / fot.© Miejsce Sklep

EMIL jest w grupie moich ulubionych modeli, których autorstwa jeszcze nie wytropiłam. Mam go jednak w pamięci i liczę, że pewnego dnia uda mi się odnaleźć jakiś trop. Może się to wydać zaskakujące, ale praca historyka polskiego designu często wymaga detektywistych umiejętności.

Zdarzało mi się tropić projektantów w obcych miastach po adresach umieszczanych na ostatnich stronach starych katalogów wystaw. Pukałam do obcych drzwi pytając czy ktoś taki tu mieszka? czy Pan/Pani może pamięta? może wie? Dwa razy zostałam zrugana, że się naprzykrzam. Raz nawet uciekałam przed Panem, który mnie gonił. Zakładam raczej, że nie był rodziną projektanta. Nigdy jednak nie tracę wiary, że uda mi się znaleźć kiedyś jakiś ślad.

Lubię takie projekty jak EMIL, nie tylko dlatego, że są dla mnie zagadką czy wyzwaniem, choć niewątpliwie są. Ja po prostu doceniam nie tylko te projekty sygnowane, ale i te, których pochodzenie jest na dzień dzisiejszy nieodkrytą kartą. Może uda mi się ją kiedyś zapisać, może nie. Tego nie wiem. Wiem natomiast, że patrząc na EMILA mam nieodparte wrażenie, że nie jest dziełem technologów z fabryki. Oczywiście moge się mylić, ale te odkrycia, które udały mi się do tej pory pozwalają mi intuicyjnie sądzić, że mogę mieć rację.

W naszej historii nagminnie nie dbano o podanie nazwiska projektanta. Archiwa wielu zakładów, jak na przykład fabryk meblarskich, uległy zniszczeniu. Sami projektanci, nawet ci niezwykle czynni zawodowo, bardzo często nie dbali o zbieranie dokumentacji. To wszystko sprawia, że w mojej pracy czasami bardziej przypominam tropiciela bazującego na pojedynczych śladach i intuicji niż naukowca pochylonego nad dokumentami. By móc się pochylić muszę najpierw wytropić.

Zadaniem historyka designu jest odkrywanie i zapisywanie kart historii. W centrum zawsze powinien być design. Przyzwyczailiśmy się do nazwisk. Z jednej strony to ważne, bo ważny jest autor. Niemniej jednak uleganie magii nazwisk bywa zwodnicze. Za dużo razy czytałam kolejny opis wystawy pokazujący te same kilka modeli spośród kilkudziesięciu eksponowanych. Śmiało powiem: to nie wnosi nic nowego. Prawda jest taka, że trzeba wnikać głebiej. To właśnie staram się robić, a EMILA wciąż lubię za jego tajemniczość.

Krystyna Łuczak-Surówka

Komentarze

komentarzy