Park kojarzy się ze spacerami, z relaksem, siedzeniem na trawie lub na ławkach. Z tym ostatnim bywa – jak wszyscy wiemy – różnie. Ławki nie wszędzie są, a tam gdzie je spotykamy to najczęściej mniejsze lub większe standardowe kilkuosobowe siedziska, ustawione lub wręcz zamontowane na stałe w konkretnych miejscach.
Wykonane z laminatu siedziska parkowe K.MYKI są lekkie, dzięki czemu bardziej mobilne i otwarte na użytkowników. Z łatwością zaaranżujemy nimi przestrzeń a ich organiczne formy miękko wkomponują się w naturalne otoczenie. Przeskalowane otoczaki o różnych kształtach i rozmiarach nie zakłócają parkowego krajobrazu. Obłe K.MYKI zachęcają do wspólnego korzystania z przestrzeni publicznej.
Przestrzenie publiczne to miejsca, z których korzystamy wszyscy. To miejsca interakcji. Tym bardziej ważna powinna być dla nas ich jakość. Zagospodarowanie przestrzeni otwartych zależy w dużym stopniu od władz danego terenu. Tym bardziej cieszy mnie, że projekt Michała Kwasieborskiego otrzymał w roku 2007 II nagrodę w konkursie na ławkę dla parków warszawskich. Białe K.MYKI wyprodukowane dzięki wsparciu Fundacji Bęc Zmiana znalazły się na Polach Mokotowskich. Od początku spotkały się z dużym zainteresowaniem. Byłam, widziałam, siedziałam. Rok później, w wersji kolorowej zagościły w projekcie „Dotleniacz” autorstwa Joanny Rajkowskiej (obecnie pod CSW w Warszawie).
K.MYKI są stosunkowo łatwe i ekonomiczne w produkcji seryjnej. Ich obłe kształty są nie tylko miłe dla oka i w dotyku, ułatwiają również utrzymanie siedzisk w czystości. Mogą one mieć różne kolory. Mogą być zakotwiczone w ziemi, mogą stać luzem. Spełniają więc wiele warunków jakie stawiamy przed projektami dedykowanymi do przestrzeni publicznych.
Dla mnie jednak bardziej istotne jest to z jaką łatwością wtapiają się w zieleń tworząc swoisty pejzaż ze sztafarzem. Sam krajobraz im nie wystarcza. By zaistnieć potrzebują ludzi i jak pokazują przykłady miejsc, gdzie możemy spotkać K.MYKI udaje im się to z dużym sukcesem. Tworzą obrazy codzienności , tworzą „Kamienie na trawie”.
Krystyna Łuczak-Surówka