Spódnica w dziewczyny w rozkloszowanych spódnicach nie przeniosła by mnie w czasie pomimo, że ich wizerunek znany jest nam już od ponad 50 lat. To wiekowe i szacowne PANNY fakt, ale wzór niewątpliwie ponadczasowy. I to niezależnie od tego, że dobry obyczaj nakazuje by kobiet o wiek pytać, a nazwa tej tkaniny jest przecież zwyczajowa.
Tkanina dekoracyjna lub kupon na spódnicę. Konkretne zadanie projektowe. Brzmi tak prosto, a przecież nie jest łatwo zaprojektować dobry wzór. Druga połowa lat 50. była okresem triumfu barwnych tkanin, drukowanych i malowanych. Królowały zarówno kontrastowe zestawienia czerni i bieli, jak i plamy żywego koloru. Przedstawienia figuralne sąsiadowały z abstrakcjami. Tkaniny te szybko znajdowały zastosowanie w modzie, z kolei we wnętrzach były mocnym akcentem, często pełniąc wręcz rolę nowoczesnych obrazów.
Zapotrzebowanie na tkaniny jest zawsze duże. Nieważne czy popatrzymy na dzień dzisiejszy, czy sięgniemy nawet bardzo daleko w głąb historii jest to jeden z tych towarów, które nazwać możemy przebojem handlowym. Bywały obiektem pożądania wielkich, bywały motorem napędowym rozbudowy floty a nawet iskrą zapalną bitew. Kiedy je oglądamy nie zawsze widzimy jak bogata stoi za nimi historia.
Tkaniny Alicji Wyszogrodzkiej nie mają aż tak walecznych kontekstów, choć czasy w których powstawały nie należały do łatwych. Jak pisał Jerzy Hryniewiecki w pierwszym numerze „Projektu”: „Zbyt szary jest zewnętrzny obraz naszego społeczeństwa na co dzień. Technika współczesna daje nam szczodrą ręką – bogactwo i intensywność koloru, silne światło, szeroką przestrzeń, lekkość materiału” (1956). W tym kontekście można popatrzeć na poodwilżowe tkaniny jak na bitwę – bitwę o kolor. Po latach powojennej odbudowy Polacy chcieli koloru. Tkanina obecna w ich życiu czy to w postaci spódnicy czy zasłony była wyrazem tych pragnień.
PANNY są jednym z wzorów zaprojektowanych przez Alicję Wyszogrodzką w Instytucie Wzornictwa Przemysłowego. Do początku lat 60. było to miejsce, gdzie powstawały najciekawsze wzory tkanin drukowanych przeznaczonych do produkcji seryjnej. Ich bogactwo zachwyca do dziś. Kiedy na nie patrzę oczami wyobraźni widzę w swym domu zasłony (chociaż nie mam zasłon, bo nie lubię) i widzę jak na wykładzie o polskich powojennych tkaninach stoję w spódnicy uszytej z kuponu PANIEN, dając nie tylko fonią ale i wizją dowód, że to wzór użytkowy.
Krystyna Łuczak-Surówka