Siedząc na przeciągu

Siedzisko SIE23 Design by Paweł Grunert 1998

Zobacz galerię
2 Zdjęcia
Siedząc na przeciągu

Siedzisko SIE23 Design by Paweł Grunert 1998

39-siedząc-na-przeciągu

Siedzisko SIE23 projektu Pawła Grunerta. / fot.© Materiały prasowe Pawła Grunerta.

Siedząc na przeciągu

Siedzisko SIE23 Design by Paweł Grunert 1998

102

Siedzisko SIE23 projektu Pawła Grunerta. / fot.© Materiały prasowe Pawła Grunerta.

Pamiętam pierwsze spotkanie. To było osiem lat temu, kiedy poznałam osobiście Pawła Grunerta. Jego meble widziałam już wcześniej, jednak możliwość poznania twórcy jest dla mnie zawsze ważnym momentem. Absolwent warszawskiej ASP, autor niezwykle odważnego dyplomu w pracowni prof. Teresy Kruszewskiej (1990), projektant i – jak ja – miłośnik mebli, wydawał mi się postacią ciekawą. I nie zawiodłam się.

Wśród cech, które cenię w ludziach najbardziej są kreatywność oraz otwartość granicząca z ciekawością świata. Widać je w projektach Grunerta. Jego meble są jak historie. Obok historii ich powstania i trwania są historie, które opowiadają one same. O sobie Grunert mówi, że „hoduje i kocha meble. Objawy wskazują, że jest meblofilem”, a „po śmierci powróci jako krzesło…”

Eksperymentuje z materiałami, choć w słowniku ulubionych ważne miejsce zajmują materiały naturalne. To one przezywają kolejne reinkarnacje, szczególne ulubiona wiklina. Jest ona nam bliska również nam. Ma długą historię w polskiej twórczości ludowej i meblarstwie. Związana z postaciami wybitnych polskich projektantów, do grona których obok Władysława Wołkowskiego czy Zygmunta Majchrzaka niewątpliwie należy Grunert.

Siedzisko SIE23 to nie jest wiklina wyplatana. To wiklina zebrana w naturalny sposób tak, jak byśmy po prostu nieśli wiązkę witek. Ich horyzontalne linie trzymają jedynie dwie klamry z metalowego pręta. To one nadają całości kształt umożliwiający zajęcie pozycji siedzącej. Miejsce przewidziane jest dla jednej osoby, ale w roku 2001 powstała także wersja dla dwojga – SIE32.

Skąd w tytule pojawił się przeciąg? Otóż pod taką nazwą przedstawił mi te modele sam autor, a ja bywam pamiętliwa. Patrząc na nie trudno się oprzeć wrażeniu, że na puszczonej niemal luzem wiklinie nie zatrzyma się wiatr. Swobodnie przeleci z jednej strony na drugą. I chociaż przeciągi nie wszystkim kojarzą się pozytywnie, ja myślę o nich jak o wpuszczeniu do środka powietrza, a nim oddychamy. Na Przeciągach Grunerta siedziałam, oddychałam z przyjemnością i liczę, że przydarzy mi się jeszcze nie raz taki przeciąg.

Krystyna Łuczak-Surówka

Komentarze

komentarzy