Na sam dźwięk słowa komar nasza czujność wzrasta. Konsekwencje ukąszeń tego owada nie kojarzą się nam dobrze a kolejne spotkania z komarami sprawiają, że szybko zapada nam w pamięć. Nieduży, o rachitycznej wręcz budowie, za to skutecznie dążący do celu wykazując przy tym sporo sprytu. Te właśnie cechy widzę w projekcie lampy autorstwa Nikodema Szpunara i Kamili Niedźwiedzkiej, zwycięzców w konkursie make me! 2010.
Stojąca na cienkich nóżkach lampa KOMAR wzbudza u mnie już same pozytywne skojarzenia. Po rozłożeniu wysoki na 150 cm, złożony zmniejszy się do wymiarów 50 na 10 cm. Zgodnie z założeniem projektantów to alternatywna dla dużych i ciężkich stojących lamp. Mnie jednak jeszcze bardziej niż delikatna forma przekonuje do tego projektu opracowanie konstrukcji, pozwalające na proste składanie i przechowywanie przedmiotu.
Konstrukcja lampy, zarówno rozłożonej jak i złożonej, czerpie z rozwiązania stosowanego w laskach dla osób niewidomych. Poszczególne elementy rurki dzięki użyciu wewnątrz odpowiednio napiętej gumki po rozłożeniu utrzymują laskę jako jedną, zwartą formę. To element scalający i stabilizujący zarazem, dodatkowo niezwykle wytrzymały. Obserwacja tego rozwiązania przeniesiona została na przedmiot służący tym, u których zmysł wzroku działa, jednak by mogli go używać potrzebują światła.
KOMAR świeci z pochylnej „główki” klosza, która razem z cienkimi, przegubowo składanymi nóżkami tworzy niezwykle owadzią w charakterze całość. Kiedy na niego patrzymy wzbudza lekki uśmiech na twarzy. Zintegrowana konstrukcja pozwala nam dostrzec cechę gwarantującą mu długie przetrwanie – jego spryt. W dzisiejszych czasach nie tylko osobniki żywe muszą walczyć o przetrwanie. Przedmioty już w fazie projektowej mają określany czas życia, często coraz krótszy a część z nich nie dotrwa nawet tego. Dlatego na projekt myślący o przedłużeniu żywotności produktu patrzę z sympatią, tym bardziej że to najsympatyczniejszy znany mi KOMAR.
Krystyna Łuczak-Surówka