Pierwszy raz zobaczyłam je osiem lat temu na wystawie 819 KG PORCELANY w Galerii Opera w CSW. Porcelanowe OTOCZAKI wypełniały całą przestrzeń galerii. Spacer pomiędzy grupami tych porcelanowych kamieni ułożonych na parkiecie przeniósł mnie w inny świat.
Po pierwsze nigdy nie widziałam takiej ilości porcelany zgrupowanej w jednym miejscu, na wystawie jednego twórcy. Po drugie przekorny tytuł wystawy i multiplikacja różnorodnych, choć z tej samej rodziny form. Form odwołujących się do wyrzeźbionych przez wodę kamieni spotykanych nad rzeką. Otoczaki chce się dotykać. Często tak robimy, a czasem nawet naruszamy kompozycje autorstwa natury i zabieramy je do domu. To samo odczucie miałam w Galerii Opera.
Design różni się od sztuki przede wszystkim aspektem utylitarnym. OTOCZAKI są w pełni użytkowe, jednak są jednymi z tych przedmiotów, które w bogatym świecie designu znajdują się bardzo blisko działań artystycznych. Mają niewątpliwie charakter rzeźb i tak możemy je rozpatrywać. Możemy im jednak znaleźć rozmaite zastosowania. Niektóre mogą być wazonem, inne donicą. Można je użyć (wiem, bo sama to robiłam) jako cukiernicę lub naczynie na czekoladki. Szkliwione wnętrze otwiera przed nami szeroki wachlarz szukania własnych zastosowań. Mają różne wielkości i kształty, otwory ulokowane są w rozmaitych miejscach. Mogą stać, mogą też się położyć.
Śnieżnobiałe OTOCZAKI Bogdana Kosaka. To była miłość od pierwszego wejrzenia, pierwszego dotyku. Na zewnątrz surowe, lekko chropowate jak to kamienie. Nie da się ubrać w słowa odczuć, których doznajemy w kontakcie z porcelaną pozostawioną bez szkliwa. Białe, matowe biskwity, aksamitne dzięki szlifowaniu są materią tak delikatną, że na zawsze pozostaną w pamięci naszych opuszków palców. W środku idealnie gładkie, błyszczące, szkliwione.
Cóż mogę powiedzieć. Pomimo upływu lat od poznania moja miłość nie osłabła i pozostaję pod urokiem OTOCZAKÓW. Są niepowtarzalne jak zmysłowe wrażenia, których dostarczają. Różnorodne jak możliwości, do których można ich użyć. Najchętniej otoczyłabym się nimi z każdej strony.
Krystyna Łuczak-Surówka